niedziela, 23 marca 2014

W czasie deszczu dzieci się nudzą (?)

Co robić w życiu kiedy deszcz leje, w portfelu z kolei susza jak na pustyni Gobi, a my siedzimy w domu już 5 dzień i umieramy z nudów? Jak spędzić jedyne dwa dni w tygodniu kiedy jest z nami Tata nie ograniczając się do naszych czterech kątów?
Mama jak to kobieta wpadła na genialny pomysł wypadu do centrum handlowego, na co Tata dostał gęsiej skórki i żałował, że w tym czasie nie przygotowuje tysiąca zamówień i  nie biega spocony po całej fabryce, bo przecież wszystko jest lepsze od wyjścia do sklepu. A jednak postawiłam na swoim, ubraliśmy Jasia w pancerny kombinezon, tysiąc ochron przeciwdeszczowych i dla odmiany poszliśmy na tramwaj. Po 5 sekundach wyjścia z domu szczerze żałowaliśmy tej decyzji bo Jaś jak zwykle wyrażał swój entuzjazm na całą „bimbę” ściągając na siebie wzrok w stylu „Uciszcie tego dzieciora, albo Was zabije”.
Po 30 minutach koszmarnej podróży dotarliśmy na Maltę gdzie jak się okazało dzieciaki mają prawdziwy raj. Na ostatnim piętrze znajduje się fantastyczny, przeszklony kącik z mnóstwem zabawek. Niewątpliwie jest to też raj dla rodziców, którzy w końcu mogą spokojnie zjeść obiad/ wypić kawę czy po prostu posiedzieć i rozkoszować się 5 minutami świętego spokoju.
Jaś jest mega prospołecznym dzieckiem, co niestety kosztowało go utratę przynajmniej połowy dostępnych zabawek, ponieważ z miejsca został osaczony przez stado starszych maluchów, którym z niewiadomych powodów nagle zachciało się bawić zabawkami dla…niemowląt :/ Mimo to Dżony był zadowolony i faktycznie spędziliśmy tam ponad godzinę bez krzyków, jęków czy awantur było…..(nie wierzę, że to piszę) CUDOWNIE J









Chcieliśmy także zachęcić wszystkich rodziców do CZYTANIA DZIECIOM. To taka nasza prywatna mini kampania. Sama sądziłam do niedawna, że Jaś jest jeszcze na to za malutki, aż pewnego dnia w jego ciekawskie rączki dostała się jakaś książeczka i od tego czasu zakochał się w nich na zabój. Ku naszemu zdziwieniu Jahu ich nie niszczy, ogląda obrazki, słucha. Furorę robią te ze zwierzątkami, najlepiej jeśli Mama robi do tego dziwne miny i udaje głosy kotka, świnki i innych stworzeń. Jednak uśmiech Jaśka jest BEZCENNY i nawet jeśli czuję się wtedy jak kompletny świr robię „MIAUUU” nawet na spacerach tylko po to, by ujrzeć tą minkę:





Jeśli dotarliście do końca posta (WOW, SZACUN!) chcemy przeprosić Was za jakość zdjęć z Malty, ale nie wzięliśmy aparatu i cykaliśmy najzwyklejszym telefonem.

+ poradnik jak całkiem nieźle ubrać dziecko za taniochę:
BODY - carrefour (5 zł)
DRESY - pepco (10 zł)
RAJSTOPKI - biedronka (3zł)
SWETEREK - F&F 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz